cytując Gerarda bądź teżBladego:"widać różnice kultury gry"(czy jakoś tak było to powiedziane

)...poprostu wbili się nam na basen bez słowa(ani dzieńdobry ani cześć ani pocałuj mnie w d***)i zaczeli sobei odgrywać w najlepsze "sceniariusz obrony tamy"...tak swoją drogą jak to stwierdziliśmy obrońcy kogoś nam przypominali w kwesti mobilności

. reasumując można powiedzieć, że naprawdę niewiele brakowało, a doszłoby do rękoczynu z naszej strony

ponieważ kolesie chyba uważali, żeKozubnik(w całości nalezy do nich)...
ot cała historyja...